Kolejny dzień ze zdalną nauką …

Dzieciaki od rana na konferencjach z nauczycielami … Córka o 9 jedynie krótko na kamerce z nauczycielką, która codziennie chce widzieć wszystkich uczniów i odpowiadać na pytania, jeśli są jakieś problemy ze zrozumieniem zadań. Syn o 11 godzinna konferencja z nauczycielką i potem czas na zadania z angielskiego, niemieckiego i matematyki, czasami pojawiają się inne przedmioty jak geografia, plastyka czy muzyka… No przy dwójce jest co robić, więc mniej czasu na wstawianie postów.

Między jedną a drugą konferencją szybkie zakupy, po powrocie powoli gotuję zupę na obiad. Mąż uwielbia jeść zupy warzywne, więc dzisiaj typowa zupa na bazie marchewki, pora, cebuli, pietruszki i ziemniaków.

Do dzisiejszej zupy warzywnej zrobiłam deser z owoców: morele, truskawki i borówka. Jako świeży sok, zrobiłam dziś sok zielony bogaty w wapń czyli składający się z ananasa, jabłka i sałaty rzymskiej. Jest bardzo smaczny! W oryginalnym przepisie powinnam dodać jeszcze eskariolę, rukiew wodną, czerwoną kapustę i sałatę, wewnętrzne liście czerwonych buraków, liście zielonego buraka i ćwierć zielonej papryki ale nie posiadałam tych składników. Sok taki trzeba szybciutko wypić bo szybko traci cenne enzymy.

Po konferencjach, pomoc w robieniu zadań synowi a potem musiałam jechać z nim na sesję neurofeedback i wróciliśmy dopiero po 18. Przed wyjściem jeszcze trzeba było coś zjeść.

Na drugie danie pierwszy raz zjedliśmy dzisiaj smażone mięso. Na patelni grillowej podsmażyłam kurczaka, dodałam przyprawy, sos shyou i sezam. Później dodałam do tego trochę sosu słodko – kwaśnego Uncle Ben’s, bo bałam się, że synowi sam sos shyou nie podejdzie. Wymieszałam też wszystko z sosem warzywnym do dań z woka. Ugotowałam kilka różyczek brokuła i pokroiłam w kostkę czerwoną paprykę i dodałam do sosu. Ugotowałam ryż i drugie danie gotowe. Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia. Z racji, że w tym daniu było trochę przetworzonej żywności, spodziewam się reakcji na skórze twarzy….

Po obiedzie, pojechałam z synem na terapię i tam czekając, pierwszy raz od ponad 2 tygodni napiłam się kawy z automatu. Wypiłam ją oczywiście bez cukru, co mi nawet nie przeszkadzało. Kawa smakowała dla mnie zupełnie inaczej, pewnie się odzwyczaiłam. Do kawy pierwszy raz też wypiłam krowie mleko i … niestety kiedy wieczorem wróciłam do domu, od razu czułam na prawym policzku ciepło i pojawiły się małe pęcherzyki (niewiele) i czułam ciepło i odrobinę swędzenie. No cóż, mam za swoje…

Na kolację dużo nie przygotowałam bo chleb, który piekę bardzo syci.

Do popicia gęsty bio sok pomidorowy. Jako surówka, dzisiaj utarte rzodkiewki z jabłkiem. Upieczony poprzedniego dnia chleb wysokowartościowy z ziarnami tak mnie syci, że dwie kromki z pomidorem i uwaga, po raz pierwszy od postu z cebulą, zupełnie wystarczyły. Na deser zjadłam jeszcze tylko 2 mandarynki.

Jutro kolejny dzień nauki zdalnej i terapia córki plus zdrowe gotowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.