Mity na temat postu Daniela i diety Dr. Dąbrowskiej

Wychodząc powoli z postu Daniela (na prośbę męża), chciałabym zacytować blogerkę panią Marlenę Bhandari, która na swoim blogu Akademia Witalności promuje właśnie post Daniela. Natrafiłam na jej wpisy szukając inspiracji i chciałam się z Wami podzielić informacjami o mitach na temat postu Daniela i diety Dr. Dąbrowskiej.

Wszyscy wiedzą, że aby być zdrowym należy musowo jeść. Bez ciągłego jedzenia ponoć umrzemy albo co najmniej rozchorujemy. Tego uczą w szkołach już od maleńkości, a w domach bywa jeszcze gorzej, bo niektóre dzieci są wręcz bite aby jadły, albo dla odmiany przekupywane argumentem emocjonalnym typu  ” teraz łyżeczkę za mamusię, teraz za tatusia”.

Autorka bloga przed wymienieniem mitów, przedstawia wiele interesujących informacji ale nie wklejam ich tutaj, jeśli jesteście zainteresowani tematem zdrowego odżywiania, zapraszam bezpośrednio do linka https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/.

Poniżej cytuję Panią Marlenę, która bardzo ciekawie wymienia mity na temat stosowanego przez nas postu.

Wiedza na temat postu jest prastara, aczkolwiek na przestrzeni dziejów została mocno zniekształcona, wchłonięta przez systemy wierzeń religijnych jako ich część (związana np. z koniecznym według tych systemów umartwianiem, pokutą itp.) i… teraz mamy to co mamy. Mitów i obaw narosłych wokół postu mamy co niemiara.

Oto niektóre z nich.

1. Post to akt religijny, a ja religijny nie jestem, to nie będę pościł.

W wielu systemach wierzeń funkcjonuje post. Jezus pościł na pustyni przez 40 dni, muzułmanie poszczą przez miesiąc od wschodu do zachodu słońca (Ramadan), w kulturze żydowskiej pości się między innymi w święto Jom Kippur (Dzień Pojednania), również w buddyzmie i hinduizmie post jest integralną częścią praktyk religijnych.

Nie oznacza to jednak, że post jest jedynie aktem religijnym. To dla naszego umysłu nim jest. Dla naszego ciała post jest stanem fizjologicznym – jest i pozostanie nim, bez względu na przekonania bytujące aktualnie w umyśle.

Dlatego bez względu na to czy ktoś jest religijny czy nie – ciało zareaguje tak samo na post, ponieważ zostało ono stworzone przez naturę, nie przez umysł, zatem podlega prawom natury i nie dopisuje do tego żadnej ideologii.

Post po prostu sobie jest. I zawsze działa tak jak ma działać.

Czy wierzysz w Boga, Allacha, Latającego Potwora Spaghetti (naprawdę jest taki kościół) czy też w nic. Natura drwi sobie z bytujących w naszym umyśle przekonań.

To człowiek nadał postom znaczenie religijne, a nie natura.

2. Post oznacza powstrzymanie się od spożywania mięsa

Zwyczajowo post oznacza jedynie powstrzymanie się (najczęściej tylko na 1 dzień) od spożywania mięsa. Post leczniczy to całkowicie co innego.

Nie jeść mięsa choćby przez 1 dzień z pewnością przyniesie zdrowotne korzyści (do Twojego wnętrza w tym dniu nie trafi pokarm ulegający wewnątrz Ciebie procesom gnilnym). Jednak jeśli celem jest odzyskanie zdrowia (przywrócenie homeostazy, równowagi, parametrów wyjściowych systemu) to niestety nie wystarczy. Ani samo odstawienie mięsa, bo to za mało, ani tylko przez 1 bezmięsny dzień, bo to za krótko.

3. Post to głodówka, powoduje wyniszczenie organizmu

W czasie postu również można jeść do syta (np. postu warzywno-owocowego), ponadto prawidłowo odbyty post nie tylko NIE wyniszcza, ale wręcz przeciwnie – regeneruje, witalizuje i odmładza. Dostajemy też od naszych zregenerowanych mitochondriów tony energii i to takiej, że niech się schowa kawa czy Red Bull.

Poza tym to wcale nie jest tak, że organizm nic nie je. Jest to wbudowany w nas mechanizm naprawczy podarowany nam przez mądrą Matkę Naturę. Podczas postu organizm nie otrzymując pożywienia z zewnątrz przełącza się na odżywianie endogenne (wewnętrzne): „zjada” więc tkankę tłuszczową, złogi, zwyrodnienia, guzy, polipy itd.

Korzystając z okazji, iż ma chwilę wytchnienia i nie musi większości swojej energii przeznaczać na przetwarzanie tego co do środka wrzucamy – robi „wielkie sprzątanie”: do krwi uwalniają się poutykane tu i tam całymi latami wszelakie toksyny (pestycydy, leki, niepożądane chemikalia i inne śmieci), co powoduje pogorszenie samopoczucia (bóle głowy, objawy grypopodobne, osłabienie, senność). Stąd bierze się mit, że post osłabia organizm. Owszem, ale jedynie na kilka dni.

Musi być przez jakiś czas gorzej, aby potem było lepiej.

Jednocześnie bowiem ze sprzątaniem, ustrój organizuje sobie wielki plac budowy: to co stare, zużyte lub niepotrzebne zostaje usunięte i zastąpione przez nowe, zregenerowane, odmłodzone. Jak to mówią – aby zrobić gruntowne porządki najpierw należy zrobić porządny bałagan. 

4. Boję się postu, bo uczucia głodu nie jestem w stanie znieść

I tutaj mądra Matka Natura również przychodzi nam z pomocą. Nasz ośrodek głodu umiejscowiony w podwzgórzu wyłącza się fizjologicznie gdy nie są dostarczane żadne wysokoodżywcze pokarmy, a dowóz kalorii jest mniejszy niż 800 kcal na dobę. Gdy to już nastąpi (po ok. dwóch dobach) – nie chce się jeść. Tak po prostu. 

Być może mechanizm ten został w nas przez naturę wbudowany, aby uchronić nas przed spowodowanym uczuciem głodu cierpieniem np. w czasie nieurodzaju, suszy, na przednówku itd. Wystarczy jednak np. polać naszą postną sałatkę łyżeczką oliwy aby organizm spostrzegł, że „wróciła obfitość” (mamy znowu dostęp do pokarmów wysokoodżywczych) i by nasz wewnętrzny „termostat” w podwzgórzu został przestawiony z powrotem na standardowe zapotrzebowanie 2000 kcal, czyli… pojawia się znajome ssanie w żołądku. I znowu chodzimy głodni, a do tego przerwaliśmy odżywianie wewnętrzne będące istotą postu.

Dlatego niesłychanie ważna jest konsekwencja gdy już raz podejmiemy decyzję o tym, że chcemy pościć.

Nota bene to dlatego na „dietach odchudzających” typu 1000 kalorii (czy 1200 czy 1500 – to bez znaczenia) ludzie chodzą zazwyczaj wściekli i głodni: dowóz kalorii jest zbyt mały aby człowieka nasycić, a zbyt duży (i do tego w części pochodzący od pokarmów wysokoodżywczych) by włączyło się odżywianie endogenne, a dopiero ono skutkuje wyłączeniem ośrodka głodu w podwzgórzu.

5. Post dłuższy niż jeden dzień musi być tylko pod okiem lekarza

Post to nie to samo co głodówka. Są różne rodzaje postu: post wodny (o samej wodzie), post o chlebie i wodzie, post sokowy (świeżo wyciskane soki), post warzywno-owocowy.

Ten ostatni jest na tyle bezpieczny, przyjemny i łatwy do wykonania, iż można go zrobić samemu w domu (rzecz jasna jeśli nie bierzesz stale jakichś lekarstw na receptę i nie musisz być pod opieką lekarza non stop).

W pozostałych rodzajach postu wskazana jest opieka fastoterapeuty albo przynajmniej lekarza mającego pojęcie o mechanizmie postu.

Bardzo ważne bowiem jest również zakończenie postu i wychodzenie z niego.

Ponadto chodzi też o tempo w jakim zachodzą przemiany: najłagodniej dzieje się to podczas postu warzywno-owocowego, najbardziej burzliwie podczas postu wodnego lub sokowego (czasem szybkie uwalnianie się toksyn może być dla nas niebezpieczne, stąd zalecenia by wspomagać się wtedy lewatywami przyspieszającymi eliminację toksyn i odpadów).

Wyniki osiąga się bardzo podobne, więc tak naprawdę post warzywno-owocowy może dać te same rezultaty co np. sokowy, choć może potrwać to dłużej, bo działanie ma łagodniejsze, ale za to jest po prostu przyjemniejszy.

Na poście warzywno-owocowym można jeść do syta, choć jemy jedynie warzywa i niektóre owoce. Trwa on od 1 do 6 tygodni (okres 40 dni jest zresztą maksymalny dla każdego rodzaju postu).

Ten post polecić można każdemu, ma niewiele przeciwwskazań (ciąża, karmienie, wiek dziecięcy i pokwitania, ciężka niewydolność organów wewnętrznych, ciężka depresja, stany po przeszczepie, krańcowe wyniszczenie organizmu przewlekłą chorobą np. nowotworową, gruźlicą czy inną).

Głos oddaję teraz pani doktor Ewie Dąbrowskiej, autorce postu owocowo-warzywnego która cierpliwie tłumaczy skąd się biorą choroby degeneracyjne, jakie mechanizmy (i dlaczego) uruchamia post.

Podaje też przykłady ze swojej długoletniej praktyki oraz praktyki innych ośrodków ( m.in. w Rosji i Niemczech) leczących pacjentów postem.

Wyjaśnia co wolno jeść podczas tego postu a czego nie. Jak często i jak długo powinniśmy pościć aby zagwarantować sobie pełnię zdrowia i długowieczność?

jak odżywiać się po zakończeniu postu aby do końca naszego (ponadprzeciętnie długiego!) życia być przewlekle zdrowym.

Wykład trwa 3 godziny (2 filmy po ok. 1,5 godz. każdy).

Źrodło https://akademiawitalnosci.pl/5-mitow-na-temat-postu-i-cenny-wyklad-fachowca-dr-ewy-dabrowskiej/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.