Po weekendzie, który był naprawdę zmienny dzisiaj termometry oszalały i zrobiło się bardzo ciepło. Po pracy dla relaksu poszłam szukać detektorem na polus sąsiadującym z tym, na którym niedawno znalazłam mój pierwszy pierścionek. Po krótkim szukaniu znalazłam guzik, niestety dość nadgryziony zębem czasu. Później pojawiły się dwa lepiej zachowane.
Oczywiście jak zawsze musiałam znaleźć medalik ze świętym.
Obok medalika malutka srebrna moneta, prawdopodobnie z 1764 roku.
Tak prezentowały się wszystkie dzisiejsze zbiory, między innymi kula z muszkietu, plomba, część guzika.