To już szósty dzień naszego postu. Bycie na poście Daniela wymaga zaparcia i jedząc dużo warzyw i owoców, trzeba jakoś urozmaicać codzienne menu, żeby nie było nudno.
Na szczęście mój mąż zawsze lubił zupy warzywne, więc przynajmniej tej problem mam z głowy bo nagotuję więcej brokułowej, kalafiorowej czy pomidorowej i mam na kilka dni obiady z głowy. Gorzej tylko jeśli przychodzi wieczór i pora kolacji, wtedy niestety mąż nie jest zupami najedzony, bo mówi, że potrzebuje czegoś konkretnego a tu niestety to co lubi, odpada. Nie można zjeść mięsa, sera, chleba czy na przekąskę słonych paluszków. Wtedy zajada się mandarynkami lub jabłkami. Ja bardziej eksperymentuje i zazwyczaj wieczorami szukam ciekawych przepisów na ciepłe i sycące dania. W ciągu dnia, jeśli złapie mnie głód, na szczęście nie jest on duży, podjadam głównie surowe warzywa lub sięgam po owoce i piję melisę.
Dzisiejsze śniadanko prezentowało się następująco
Do picia sok z kiszonych ogórków. Do tego dwie sałatki – sałata dębolistna, różowa i pomidorki koktajlowe oraz utarta biała rzodkiew, jabłko i marchewka z sokiem cytrynowym. Ciepłym daniem był dzisiaj brokuł posypany utartym topinamburem. Na deser połowa jabłka.
Obiad natomiast składał się dwóch zup – brokułowej ze wczoraj (to dla męża) i zupy dyniowej z przepisu z książki o poście Daniela. Zagotowałam parę marchewek, pora, białą kapustę, pietruszkę i dodałam ziele angielskie oraz liść laurowy. Przelałam część wywaru do pokrojonej dyni hokkaido, całość zagotowałam aż do miękkości warzyw. Gotową zupę doprawiłam gałką muszkatołową, curry, solą himalajską i cytrynowym pieprzem a następnie zmiksowałam.
Dzisiaj do obiadu były 2 surówki, kiszony ogórek pokrojony w kosteczkę oraz kiszona kapusta z marchewką i utartym jabłkiem posypana szczypiorkiem. Do picia sok pomidorowy.
Byle do kolacji 😛