W zeszły weekend wykorzystałam pogodę i szukałam na 3 nowych polach w okolicy. Pola były zaorane, co teoretycznie pomaga w szukaniu detektorem, bo ewentualne skarby pojawiają się wtedy na powierzchni. Jednak jeśli zaś chodzi o chodzenie po polu pełnym wielkich grud, to już inna sprawa …
Tak więc ruszyłam na największe pole i niestety jedyne co na nim znalazłam i to po 2,5 godzinach szukania, był 1 Pfennig.
W niedziele dalej mieliśmy ładną pogodę, więc wybraliśmy się z dziećmi na wycieczkę do labiryntu a po powrocie myk na pole. Tym razem obrałam kierunek na pole, które niedługo ma być posiane (dyniami), więc dużo czasu nie było bo rolnik mi powiedział, że do końca tygodnia przy ładnej pogodzie będzie siał.
Tym razem też spędziłam na polu około 3 godzin i musiałam się znowu zadowolić 1 Pfennigiem.
No cóż … Może następnym razem będzie lepiej … Myślałam …
W poniedziałek, po logopedzie z córką, zakupach i gotowaniu, wybrałam się jeszcze raz na pole, tym razem ze znajomym poszukiwaczem. On chciał przetestować swój sprzęt, w tym bodajże nową cewkę. Szukając na polu, spotkaliśmy rolnika jadącego na swoje pole. akurat mieliśmy szczęście bo jechał z pługiem. Pole było wąskie, więc po krótkiej rozmowie z rolnikiem, zabraliśmy się do roboty. Rolnik na drugi dzień już siał, więc wtedy zakaz szukania. Od razu na przywitanie oboje znajdowaliśmy folię aluminiową. Znajomy pojechał potem do domu a ja jeszcze trochę zostałam i znalazłam …. 1 Pfennig 🙂 Oprócz monety, znalazłam 2 kule z muszkietu, większą i mniejszą.